środa, 4 czerwca 2014

7. Co mam zrobić z moimi ustami, jeśli błagają mnie o twoje pocałunki?

  Sto lat odśpiewane, życzenia odbębnione, prezenty wręczone i można się zaczynać bawić! Rodzice Bonnie wysłali jej ostatnio sporo kasy, więc mogła wynająć jedną salę w klubie na całą noc. Było tam pełno ludzi. Mnóstwo przyjaciół dziewczyny ze studiów, podobno jakaś kuzynka nawet przyjechała no i masa piłkarzy, których sprosił tutaj Deulo. Oczywiście Ille dostał zakaz przyprowadzania tu Sori i Blanci, które jak się okazało przez cały tamten wieczór miały go w nosie, a także okłamały go co do swojego wieku. Małe spryciule!
  Zatańczyłem raz z jubilatką, po razie ze znajomymi dziewczynami kumpli i tak jakoś zacumowałem przy barze razem z Jonathanem i paroma innymi. Raz widziałam bawiących się Gerarda z Bon, a gdy spojrzałem gdzie indziej, Thiago z Igą.
 W pewnym momencie musiałem przeprosić kolegów i udać się do łazienki za potrzebą. Przepchałem się przez tłum tańczących i dotarłem do toalet. Załatwiłem to co musiałem załatwić i udałem się z powrotem na swoje miejsce przy barze. Chłopaków przy barze ubyło, bo widziałem, że zostali wyciągnięci na parkiet. Zamówiłem nowego drinka i gdy już go dostałem, odwróciłem się przodem do sali, rozglądając się po niej. Widziałem jak większość 'zamiata parkiet', mój przyjaciel ze swoją dziewczyną nadal siedzą przy jednym boxie z jej kuzynką i chłopakiem, którego ze sobą przywiozła. Na szczęście, bo pewnie zaraz chcieliby mnie z nią swatać... Spojrzałem w innym kierunku, gdzie wcześniej Thiago tańczył z Polką, ale teraz ich tam nie zauważyłem, a kawałeczek dalej. Wyglądało jakby się kłócili... Znów? Mieli chwilę spokoju to już się zaczyna.
  Iga gestykulowała rękami, a mój brat wyglądał na podenerwowanego, mówił coś do niej. Widziałem jak Iga odzywa się ostatnia, po czym oboje zastygają, patrząc na siebie. Nagle Thiago po prostu się odwrócił i ruszył do wyjścia, zostawiając ją tam samą. Spuściła z siebie powietrze i przetarła twarz dłonią. Rozejrzała się i ruszyła w stronę baru. Usiadła całkowicie po przeciwnej stronie co ja, w miejscu, gdzie praktycznie nie było nikogo. Powiedziała coś do barmana, który po chwili postawił przed nią mały kieliszek i napełnił go wódką. Polka przechyliła kieliszek jednym ruchem, wypijając zawartość, krzywiąc się przy tym. Odstawiła go z powrotem na blat, przysuwając do kelnera, by znów napełnił go, ale tym który mu przeszkodził byłem ja, zakrywając dłonią kieliszek.
   - Podaj jej lepiej jakiegoś słabszego drinka, okej? - zwróciłem się do młodego chłopaka, a on skinął głową. - I dla mnie też - dodałem i przysiadłem się do Igi.
   - Będziesz pilnował żebym się nie upiła? - zapytała z goryczką w głosie.
   - A masz taki zamiar? - zaśmiałem się, a wtedy i na jej twarzy pojawił się maleńki cień uśmiechu.
   - Nie, po prostu... - zająknęła się.
   - Musiałaś odreagować? - zapytałem, a ona ścisnęła wargi w cienką linię. - Widziałem jak się kłóciliście - dodałem.
   - Było dobrze, świetnie się bawiliśmy, a później Thiago zauważył, że ma jedno nieodebrane połączenie - westchnęła.
   - I chyba wiem od kogo - nie mogłem powstrzymać się by tego nie wtrącić. Barman podał nam drinki.
   - No i wtedy wypaliłam, że co tu jeszcze robi, jeżeli Julia dzwoniła... - mruknęła i upiła łyk. - No i tak się zaczęło. Zaczęliśmy się kłócić o nią. Chyba pierwszy raz tak na poważnie - westchnęła.
   - Będzie dobrze - spojrzałem na nią. - Wrócisz do domu, porozmawiacie na spokojnie i wszystko się ułoży, zobaczysz - zapewniałem ją.
   - Kazałam mu iść do diabła - szepnęłam.
   - I po tym zrobił w tył zwrot i wyszedł? - zapytałem, a ona skinęła głową. - Oboje byliście zdenerwowani i nie mówiliście tego na wszystkiego na poważnie - skrzywiłem się. Pomimo wszystko, nawet wbrew sobie, trzeba podejmować próby ratowania związku mojego brata, prawda?
   - Dzięki, Rafa - spojrzała na mnie.
   - Za co? - zmarszczyłem czoło.
   - Za to, że zawsze jesteś obok, gdy jesteś komuś potrzebny - powiedziała.
   - Taki już jestem - uśmiechnąłem się pod nosem.
   - I bardzo dobrze, że taki jesteś. Obaj tacy jesteście - uśmiechnęła się. Racja, obaj pomagamy i dotrzymujemy towarzystwa, ale Thiago tak lata do swojej byłej, a ja do jego obecnej dziewczyny...
   - Co tu tak siedzicie? - tuż za nami pojawili się Bon i Gerard.
   - Odpoczywamy - odparłem do przyjaciół.
   - A gdzie masz Thiago? - Bonnie uśmiechnęła się do Igi. Jej mina automatycznie się zmieniła, posmutniała lekko.
   - Szlaja się tu gdzieś pewnie - palnąłem. - A może jednak wrócimy na parkiet? - klasnąłem w dłonie, zmieniając temat. Wyciągnąłem dłoń do Polki, a ta niepewnie ją chwyciła. Wstałem i wyminęliśmy ich, wtapiając się w tłum tańczących.
   - Znów dzięki - powiedziała, a ja z uśmiechem obróciłem ją wokoło jej własnej osi. Zaśmiała się cicho i zaczęliśmy tańczyć, śmiać się i wygłupiać, byle nie chodziła mi tu smutna. Tak jak to w każdej bajce bywa, jakiś skrzaczasty Dj, musiał puścić coś wolniejszego. Tańczyliśmy dalej w swoim tempie, nie zwracając uwagę na to, że większość tańczących par się przytula. Obróciłem głowę i przez przypadek zderzyłem się lekko czołem z Igą. Oboje zaczęliśmy się z tego śmiać, nie kontrolując tego, całkowicie oparłem czoło o jej. Nadal oboje się uśmiechaliśmy. Nie wiem co się wtedy działo dookoła i tu przy nas, ale poczułem po chwili jak czubek jej nosa styka się z moim i delikatnie o niego pociera. Oboje mieliśmy płytki oddech, czułem go. W tym momencie miałem cholerną ochotę ją pocałować, znów wziąć mocno w ramiona. Jeżeli zaraz tego nie zrobię albo przynajmniej nie spróbuję... Pewnie zbliżyłem nasze usta i musnąłem je, a ona nie zaprotestowała, lecz go odwzajemniła. Wtedy już w ogóle się zakręciłem i nakręciłem. Całowała mnie, całowała się ze mną, tak jakbyśmy zapomnieli o całym Bożym świecie. Nie wiedziałem kiedy przyparłem ją do ściany, kładąc dłonie na jej biodrach. Nie wiedziałem kiedy oboje przemieściliśmy się do łazienki. Nawet nie wiem której, damskiej czy męskiej, ale to teraz mało ważne. Podsadziłem ją na blat obok umywalki, nieprzerwanie całując. Uniosłem delikatnie krawędzie jej bluzki, by dotknąć jej ciała, przesunąć dłoń na plecy i przesunąć dłonią po linii jej kręgosłupa. Teraz z ust, przeniosłem się do obojczyka, stopniowo. Najpierw podbródek, później niżej do szyi i obojczyk. Przy niej po prostu tracę zmysły. Zaczęła na mnie działać jak narkotyk, od którego nie chcę się od uzależniać. Moja koszulka w jednym momencie wylądowała obok umywalki, a Iga przesunęła dłonią po moim torsie, przyprawiając mnie przy tym o dreszcz. Znów wpiłem się w jej usta, ale... Ale nie na długo. Iga nagle zaprzestała, odsuwając się po woli ze spuszczoną głową.
   - Nie, nie mogę - szepnęła i zeskoczyła z blatu, wybiegając z łazienki. Na nieszczęście wyminęła się w progu z Jonathanem, który nie ukrywał swojego zaskoczenia po tym co zobaczył i nadal widzi, mnie stojącego tam bez koszulki. Szybko ją zabrałem i nałożyłem przez głowę.
   - Ani słowa Thiago, wszystko ci wytłumaczę - rzuciłem do niego i ruszyłem na salę. On to ma jednak z nami przekichane. Jest zarówno przyjacielem Thiago jak i moim. Za każdym razem musi trzymać język za zębami przed nami wzajemnie, gdy coś usłyszy ode mnie lub mojego brata.
Przepychałem się przez gości, próbując odszukać ją wzrokiem. Jest! Zauważyłem ją przy Bonnie, która zdezorientowana wyjęła jakieś klucze ze swojej torebki i podała Leleniewskiej. Ta od razu ruszyła do wyjścia, więc ruszyłem za nią. Przy głównym wyjściu z klubu panował olbrzymi tłok i zgubiłem Polkę z pola widzenia. Gdy udało mi się w końcu się przepchać, zobaczyłem Igę pośpiesznie wsiadającą do taksówki, która od razu odjechała. Nie było sensu biec. I tak już bym nic nie zrobił. Wzięła klucze od Bonnie, czyli nie chce wracać do siebie, chce zostać teraz sama. 

   Podniosłem leniwie powieki i zobaczyłem siedzącego na fotelu w kącie pokoju chłopaka. Zamknąłem oczy z powrotem i znów otworzyłem, mając nadzieję, że tylko mi się to przywidziało. Jednak nadal tam był. 
   - Wiem, że klucze do tego mieszkania ma ojciec i Thiago, ale że ty to już nie wiedziałem - mruknąłem. 
   - Bo nie mam. Drzwi zostawiłeś otwarte - powiedział, patrząc na mnie wyczekująco. 
   - A... - wydukałem, podnosząc się. 
   - Więc? Powiedziałeś, że mi wytłumaczysz co robiłeś z Igą w męskiej toalecie - uniósł jedną brew. 
   - Jona... - jęknąłem. - A mogę najpierw iść pod prysznic i opowiem ci przy kawie? 
   - Wolałbym teraz. 
   - Więc sobie poczekasz - przewróciłem oczami i zabrałem czyste bokserki z szuflady i dresy z szafy, kierując się do łazienki. On chce poznać prawdę, więc niech cierpliwie poczeka.
  Wziąłem szybki prysznic by postawić samego siebie na nogi. Ubrałem się i wyszedłem prosto do kuchni, gdzie siedział już Jonathan, a woda na kawę się już gotowała. Bez słowa wyjąłem dwa kubki z szafki i wsypałem do nich kawę. 
   - Teraz pytanie... Od czego zacząć? - mruknąłem jakby sam do siebie. 
   - Od początki najlepiej, Rafa - zauważył Dos. - Macie romans? - wypalił od razu. 
   - Nie! - prawie krzyknąłem. - To znaczy... - westchnąłem. - Sam nie wiem. 
   - Zaczynam się gubić? - uniósł powiekę. 
   - No bo... Iga to naprawdę fajna dziewczyna i Thiago ma cholerne szczęście, że na nią trafił, prawda? - mówiłem, a ten skinął głową. Wtedy czajnik zaczął gwizdać Wyłączyłem palnik pod nim i wlałem wrzątek do kubków. Postawiłem oba kubki na stole i do tego cukierniczkę. Jona słodził. Usiadłem po drugiej stronie stołu i upiłem łyk, krzywiąc się, bo kawa była gorąca. - No i tak, podoba mi się. Jest inna niż wszystkie dziewczyny. Cholera no, ma coś w sobie! - warknąłem, karcąc samego siebie. - Thiago ostatnio cały czas spędzał czas z Julią, a my tak jakby się do siebie zbliżyliśmy - przełknąłem ślinę. 
   - A wy... No wiesz, ten tego? - plątał jak małe dziecko. 
   - Raz. Już dawno. Mieliśmy o tym zapomnieć i żyć dalej, a wczoraj nas poniosło. Gdyby nie to, że Iga to zatrzymała... Inaczej by się pewnie skończyło. 
   - Rafa... - przeciągnął, kręcąc głową. - Gdy ostatnio rozmawiałem z Thiago, powiedział, że chce o nich zawalczyć, bo mu zależy. 
   - Mi też to mówił, ale wczoraj znów się pokłócili, znów o Vigas. 
   - Powiem jedno, Rafa - zaczął i upił swoją kawę. - Oboje wpadliście i to bardzo głęboko...

***
Ktoś podobno chciał coś więcej pomiędzy Rafaelem i Igą ;)
 
 Takie piękne uśmiechy ^^

9 komentarzy:

  1. No i tak ma być!
    Oboje wpadli... Ale jak ładnie! ;)
    Jona to rozwala mój system całkowicie! ;)
    Ej, Rafa a co ty taki uśmiechnięty na tym zdjęciu? ;P
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak! ♡ Cudowne. Rafa i Iga, było tak blisko... :c Ale i tak się dzieje. Żal mi troszkę Thiago, ale to Rafael podbił moje serce w tym opowiadaniu. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak.. niech Julia się wypcha. Niszczy związek Thiago z Igą. W co ta kobieta gra?!
    Aj, Rafa. Wpadłeś po uszy kolego.
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie bede sie powtarzac ze Thiago to idiota a Rafa jest slodki xd
    inszaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już czekam na kolejny rozdział!
    A co do rozdziału właśnie.. Ciesze się, że jest coś więcej między Igą i Rafą :D Czekam na jakąś akcje z T, R i I :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rafa z Igą wpadli...
    niby oboje robią źle, ale nie potrafię się na nich gniewać, tylko im kibicuje :)
    jeszcze ta sytuacja z Thiago ich usprawiedliwia :)
    a Iga jednak to przerwała, plus dla niej, ale szkoda, tworzyliby z Rafą taką świetną parę <3
    czekam na rozwój sytuacji i coś więcej między nimi :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jonathan świetnie podsumował sytuacją, w której znalazł się Rafa i Iga. Widać, że coś do siebie ich ciągnie, ale dziewczyna przecież jest z Thiago, który trochę nawalił. Jednak chce się poprawić. Tylko, czy ich związek ma jeszcze jakiś sens, skoro Iga ma słabość do jego brata? Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Według mnie związek Igi i Thiago nie ma zupełnie przyszłości, ponieważ między nią, a Rafą jest chemia i widać, że nie mogą się od siebie oderwać. Czekam n kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. No proszę... Wydaje mi się, że związek Igi i Thiago nie przetrwa, ale że i sytuacja pomiędzy braćmi ulegnie zmianie...

    OdpowiedzUsuń