wtorek, 27 maja 2014

6. Co mam zrobić z moimi dłońmi, kiedy żebrzą o twój powrót?

  Jak dobrze było nie przejmować się niczym! Dziś umówiłem się z Gerardem, niby takie o spotkanie, a tamten chciał bym doradził mu co kupić Bonnie, bo zbliżały się jej urodziny. Chodziliśmy po centrum handlowym tak naprawdę nie wiedząc czego szukamy. W pewnym momencie się rozdzieliliśmy i każdy chodził i szukał nie wiadomo czego. Ja zatrzymałem się przez chwilę przy wystawie sklepu z biżuterią. Przez szybę widziałem bransoletki, kolczyki, wisiorki i pierścionki. No i chyba mam propozycję dla Deulo. Może jej coś kupić ze srebra. Czemu nie? 
   - Tu jesteś! - usłyszałem głos przyjaciela. Złapał mnie za ramię i zaczął gdzieś ciągnąć. - Mam pomysł co kupić Bon! - mówił podekscytowany, a ja się uwolniłem i już samowolnie poszedłem za nim. Już się zaczynam bać co to takiego będzie! No i się nie pomyliłem... Wparował do sklepu z damską bielizną, a ja zatrzymałem się w progu, bo z daleka było widać, że były tam same kobiety. Gerard się odwrócił i przywołał mnie, a ja pokręciłem głową. Przewrócił oczami i wrócił się po mnie, znów ciągnąc za sobą. Ja mu kiedyś coś zrobię, obiecuję! - No popatrz jakie fajne! - zawołał do mnie biorąc z wieszaka komplet z gorsetem. Na dodatek zaczął przykładać to do siebie, a jakaś dziewczyna stojąca obok zaczęła nam się dziwnie przyglądać. Świetnie Deulo!
   - Prezent dla Bonnie, a sam będziesz miał z tego korzyści? - uniosłem jedną brew. 
   - Zdejmując go z niej? Na pewno! 
   - Jeżeli mam ci doradzić to idź na dział z biżuterią. Jakaś bransoletka albo naszyjnik? - mówiłem. - I na litość boską, przestań to przymierzać do siebie - machnąłem ręką. 
   - A co, Rafa? Podoba się? - wyszczerzył się. 
   - Gerard! - skarciłem go. 
   - Bransoletka to dobry pomysł, ale to i tak kupię - powiedział zadowolony i od razu pognał do kasy, a ja skierowałem się do wyjścia. Byliśmy tam chyba jednymi facetami... 
 Później napastnik kupił jeszcze tą bransoletkę, którą doradziła mu młoda sprzedawczyni, połykając flirt Katalończyka. Wróciliśmy na parking do samochodu. Postanowiliśmy odstawić samochód pod mieszkanie Gerarda i wybrać się na piwo. Było ładne i gorące popołudnie, a tak mogliśmy się trochę schłodzić. 
 Spacerem udaliśmy się do pubu. Było to dosłownie pięć minut drogi. Tam czekała na nas niespodzianka, bo przy stoliku na zewnątrz siedziały Bonnie i Iga. Podeszliśmy do nich się przywitać. Gerard ucałował najpierw Polkę w policzek, a ja w tym czasie to samo zrobiłem z Amerykanką. Później on ją dorwał i przyssał się na długi czas. Pokręciłem wtedy głową i pochyliłem się by pocałować policzek dziewczyny mojego brata. Lekko się uśmiechnęła, ale jej mina mi nie pasowała. Coś ją chyba trapiło... 
   - Możemy się dosiąść czy nas obgadujecie? - zaśmiał się blondyn. 
   - Pewnie, siadajcie - powiedziała cicho Iga. 
   - Już byś chciał żeby cie obgadywały - pokręciłem głową i usiadłem obok Leleniewskiej, bo Geri zajął miejsce przy Bon. 
   - Obgadujemy, ale nie was, a twojego braciszka - powiedziała pewnie czarnoskóra, patrząc na mnie.
   - Bonnie! - Iga krzyknęła na nią. 
   - No co?! 
   - Co znów z nim? - wtrąciłem. 
   - Znów odstawia teatrzyki - odpowiedziała od razu.
   - Bon! - znów niezadowolenie Polki. - Rozmawiałam o tym z tobą! Nie muszą o tym wiedzieć - warknęła. 
   - Nie muszą, ale mają prawo - powiedziała dobitnie Amerykanka. 
   - Iga, co się dzieje? - zapytałem i spojrzałem na nią. 
   - Nic - szepnęła i spuściła wzrok. 
   - Znów Julia, tak? - zapytałem, ale chyba nawet nie musiałem, bo co innego... Iga miała spuszczoną głowę i wpatrywała się w serwetkę, którą miętosiła w dłoniach. 
   - Emmm, to my może... - plątała Bonnie. - Zdzwonimy się - powiedziała do przyjaciółki. - Możesz dopić - podsunęła do mnie wąski i wysoki, stylowy kufel, do połowy wypełniony piwem. Wstała i pociągnęła za sobą Gerarda. 
   - Powiesz mi? - znów zapytałem.
   - No Julia - mruknęła cicho. 
   - Czyli już wróciła od dziadków? 
   - Wróciła... Ledwo co, a ten już u niej był - zakpiła. 
   - Utłukę go, no po prostu utłukę!
   - Przestań - westchnęła i przetarła dłonią po swoim czole. - Wiem, że się nadal przyjaźnią i on jej pomaga, ale... Z mojej perspektywy to dziwnie wygląda. On jest na jej każde zawołanie. 
   - Zaczynasz mówić jak mój brat - powiedziałem. - Osobiście to najchętniej wysłałbym Vigas na drugi koniec świata, żeby pomiędzy tobą i Thiago było dobrze. 
   - Wiem, Rafa - uśmiechnęła się do mnie blado. - Ja już wrócę do domu. 
   - Odprowadzę cię. 
   - Nie musisz, dam radę - powiedziała, wstając. 
   - Ranisz tym, wiesz? - zaśmiałem się. - Jak można rezygnować z mojego towarzystwa? - palnąłem dla rozluźnienia atmosfery. 
   - No dobra - zachichotała i wzięła do ręki swoją torebkę. Wstałem i zasunąłem za sobą krzesło. Oboje, ramię w ramie ruszyliśmy w stronę osiedla, gdzie mieścił się ich dom. Już nie wspomnieliśmy słowem o sprawie Iga-Thiago-Julia.

  Zażyczyłem sobie otwarcie by mój starszy brat wieczorem do mnie zawitał. Chce kolejnego kazania? Proszę bardzo! Tylko to już nie będzie zawierało dobrej rady, a taktyczny opieprz. 
 Punkt ósma zadzwonił do drzwi mojego mieszkania. Gdy otworzyłem, ten stał w progu uśmiechnięty od ucha do ucha. Zaprosiłem go do środka i od razu weszliśmy do dużego pokoju. 
   - Mam od razu przejść do rzeczy? - zapytałem na starcie. 
   - To znaczy? - zdziwił się. 
   - Znów się zaczyna? - mój ton był poważny. - Wiem, że to twoje życie i rób z nim co chcesz, ale to naprawdę nie jest fajny widok przytłoczonej Igi - warknąłem. Tak naprawdę, popołudniu gdy ją taką zobaczyłem to dosłownie mi się serce krajało... - Zrób coś z tym, ogranicz Julię al... 
   - Poczekaj - uniósł dłoń. - Mogę i ja coś powiedzieć? 
   - Mów - mruknąłem. 
   - Właśnie dziś, gdy byłem u niej, rozmawialiśmy o tym. Też chcę żeby wszystko pomiędzy Igą i mną było okej. Z Julią jest już dobrze i nie będę teraz ciągle do niej latał. Ona rozumie to, że kogoś mam. I z Igą też o tym rozmawiałem, przed samym wyjściem do ciebie. I ty też mógłbyś przestać o to ciągle mnie besztać - spojrzał na mnie spode łba. 
   - To źle, że przejmuję się twoim życiem? Przyjaźnię się z Igą i to też raczej mnie interesuje. Ty tak samo byś się zachowywał gdybym ja coś takiego odstawiał... 
   - Teraz już będzie dobrze - pokiwał głową. 
   - Piwa? - zaproponowałem. Nie było sensu ciągnąć tego tematu. Chyba. Chyba mu coś w końcu zaskoczyło w jego ptasim móżdżku. Choć tyle... 
   - Poproszę - powiedział i usiadł na kanapie. Ja przyniosłem z lodówki dwa zimne piwa i podałem mu jedno, siadając obok niego. W sumie to brakowało mi tych wieczorów, gdy mogliśmy we dwóch usiąść z piwem i najzwyczajniej w świecie pogadać. 

  Nadszedł taki czas trochę imprezowy, bo przed urodzinami Bon, wypadła jeszcze domówka u Jonathana. Dom był pełen ludzi. Muzyka dudniła, niektórzy tańczyli, rozmawiali, a inni już po prostu śpiewali...
 Staliśmy w jednym miejscu z Dosem, Deulo, Bonnie, Igą oraz Thiago i śmialiśmy się z pijanego Planasa i Gomeza, którzy przedrzeźniali się nawzajem. Było wcześnie, a oni zaczęli dosyć intensywnie. Ale musiałem przyznać, że zabawa była udana. Do momentu...
   - Cholera - pisnął Gerard, krztusząc się swoim drinkiem. - Patrzcie kogo przyprowadził Ille - wskazał na wejściowe drzwi. Wszyscy tam spojrzeliśmy, a i ja zastygłem. 
   - On nie ma innych przyjaciółek?! - jęknąłem niedowierzająco. Nasz kapitan szedł sobie, obejmując, uwaga... Soritę i Blancę! Tak, te same co jakiś czas temu uczepiły się mnie i Deulofeu! - Kurwa, jeszcze tu je prowadzi - dorzuciłem. 
   - Iga, zamiana braćmi! - zaśmiała się Bonnie, którą obejmował Deulo. Iga wtedy stała przytulona do Thiago. Roześmiana dziewczyna pokręciła tylko głową, a Thiago ją puścił, również się śmiejąc. Oparła się o komodę tuż obok mnie, a ja niepewnie objąłem ją ramieniem. To było dziwne... Wtedy w mieszkaniu Gerarda przyszło to jakoś normalnie, a teraz... No dobra, wtedy się jeszcze z nią nie przespałem! Od tego czasu całkowicie inaczej się czuję w jej towarzystwie. Gdy ją dotykam tak jak teraz czy przez czysty przypadek, od razu przypomina mi się na burzliwa i winna noc. 
   - Cześć wszystkim - wyszczerzył się Sanchez, stając obok z tymi małolatami. - To jest Sori i Blanca, a to Jona, Gerard, Bon, dziewczyna Geriego, Thiago, Rafa i Iga, dziewczyna... - i wtedy Deulo uratował sytuację odkaszlując i mierząc wzrokiem Ille. 
   - Rafę, Geriego i dziewczyny miałyśmy okazję już poznać - powiedziała radośnie Sori. 
   - A dwóch pozostałych panów bardzo miło jest spotkać - dorzuciła druga. - I widać, że wolni to porywamy do tańca - dodała i pociągnęła za dłoń mojego brata, a ta pierwsza Jonathana. Gdy tylko odeszli, nasza czwórka wybuchnęła śmiechem na widok min Thiago, Dosa i Sancheza. Twarze dwóch pierwszych krzyczały głośno S.O.S., a kapitan Barcy B był wmurowany. 
   - Ale, że jak?! - wyjęczał, a ja wtedy zabrałam rękę z ramienia Polki i staliśmy już normalnie. - Ale one przyszły ze mną! - jego ton przypominał dziecięcy głosik, co rozbawiło nas jeszcze bardziej. Ja i Deulo jesteśmy uratowani, teraz Jona i Thiago będą tamte dwie od siebie odganiać.

***
Rafa, jaki Ty czarny jesteś!

10 komentarzy:

  1. Aj, Thiago. Ja mam nadzieję, że już skończyłeś z Julią, mogłoby to się źle skończyć.
    Przyjemne spotkanie. Na imprezie. U kumpla. Spotkać dziewczyny, które ich prześladowały... normalnie współczuję chłopakom xD
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, kocham Thiago, nie lubię Julii, ale jednak tylko czekam, aż coś się między Rafą a Igą zadzieje. Szkoda to tak tego starszego Alcantary, ale co zrobić XD Sori i Blanca, czy oni się ich kiedykolwiek pozbędą? XD Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    esa-risa-nerviosa.blogspot.com
    spanische-herz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Sanchez to jest genialny!
    Oj zabawa w dziewczynę brata znacznie się przedłuża!
    I dobrze! Bo chcę jeszcze buziaka! ;*
    Rozdział genialny!
    Czekam z niecierpliwością na nowy! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahah bez kitu jaki Rafa jest czarny xd
    dobra. Nie wiem co napisac bo wiem co potem i potem i na koniec xd obiecalam komentowac ale nie powiedzialam ze komentarze bebda zajebiste xd Thiago to Thiago tego nie ogarniesz xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to opowiadanie, no po prostu kocham <3
    Jestem ciekawa czy na tej imprezie się coś jeszcze wydarzy. Rafa w tym opowiadaniu jest taki mrauuu, świetny. <3 Czekam aż między młodszym Alcantarą a Iga znowu coś się wydarzy.
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    Buziaczki ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :)
    może Thiago w końcu się ogarnie, ale co z Rafą no?
    Sori i Blanca dalej dręczą chłopaków tylko teraz już innych :)
    Rafa jak murzyn normalnie :D
    ja po Hiszpanii opalona, ale przy nim to bym chyba była biała :D
    czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że Thiago się zmieni i Julia odejdzie w niepamięć. Podziwiam Igę. Dziewczyna wytrzymała bardzo długo latanie swojego chłopaka do byłej, choć trzeba pominąć skok w bok. Już myślałam, że te dwie małolaty się już nie pojawią a tu taka niemiła niespodzianka. Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  8. Thiago mnie denerwuje i to strasznie. Mam nadzieję, że w końcu się ogarnie i w końcu przestanie być na każde zawołanie Julii...

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ;* W tym opowiadaniu dużo bardziej lubię Rafę niż Thiago, bo ten drugi dość bardzo mnie irytuje ;/ Ja tam sie ciesze z powrotu tych lasek, będzie jeszcze czekawiej. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że Thiago już na 100% skończył z Julią...strasznie tym wkurzał..
    Znowu te laski ?! o.O masakra..
    Ciekawe jak chłopcy sobie z nimi poradzą :)

    OdpowiedzUsuń