wtorek, 8 lipca 2014

11. Nie myślałem, że to oszustwo ani kłamstwo - twoja miłość.

   - Ale pierwsze zdanie swojego opowiadania mogłeś pominąć, naprawdę - zaśmiał się chłopak, obracając w dłoniach małą futbolówkę.
   - Taka była prawda, Alvaro! Od tego się zaczęło - roześmiany pokręciłem głową. - Pamiętam to jak dziś, a poza tym chciałem ci zobrazować to co miałem wtedy w głowie!
   - Tylko, że ty nadal masz czasem taką głupotę w tej twojej głowie - wyszczerzył się. 
   - Hej, hej, ty sobie uważaj - pogroziłem mu palcem. - Bo zaraz zniosę twoje kieszonkowe na czas nieokreślony - dodałem, a on znów się zaśmiał. 
   - Naprawdę nie pomyślałbym, że mama była kiedyś z wujkiem - pokręcił głową. - Widziałem zdjęcia sprzed lat, gdzie siedzieli obok siebie czy wujek obejmował ją ramieniem, ale to myślałem, że... To tak po przyjacielsku - widać było, że nadal to do niego docierało. On siedział rozwalony na swoim łóżku, a ja miałem przysunięty fotel i nogi oparte o drewniane zakończenie łóżka. W dłoni trzymałem swój telefon, przez który jeszcze chwilę temu obaj rozmawialiśmy z Thiago, który dorzucił co nieco od siebie do mojej opowieści. Spojrzałem na elektroniczny zegarek, stojący na półce.
   - Alvaro, jest już trzecia - zauważyłem, przecierając oczy. - Nawet nie wiem kiedy minęło tyle czasu...
   - Twoja opowieść była wciągająca, uwierz! - powiedział osiemnastolatek. 
   - Stwierdziłem, że powinieneś ją poznać, jeżeli historia ma zatoczyć koło - skinąłem głową. 
   - I dobrze też, że nie powiedziałeś o tym wujkowi. 
   - Błagam... Znając Thiago to zaraz wymsknęłoby mu się, że lubujesz się w dziewczynie Roque - spojrzałem na niego z politowaniem. - W naszym przypadku było troszeczkę bardzie skomplikowane, bo jesteśmy braćmi, wy tylko kuzynami. 
   - Jeżeli nic do mnie nie czuje, to nie będę nawet próbował mu jej odbijać... - westchnął ciężko. 
   - Myślałem tak samo o twojej mamie, gdy była jeszcze z Thiago - zaśmiałem się, podnosząc z miejsca. Poklepałem go po ramieniu. - Idź już spać, rano jedziecie na mecz. 
   - Ona będzie na tym meczu - zauważył. 
   - Lepiej się ciesz, że nie masz za uchem takiego Gerarda, który skrzeczy ci za uchem ciągle o dziewczynie brata - zaśmiałem się. 
   - Chyba masz rację - skinął głową, a ja wyszedłem z pokoju syna. Zamknęliśmy się tam przed dziewiętnastą, gdy tylko Alvaro wrócił do domu, a my z Igą zauważyliśmy, że coś nie gra. Był nie w humorze. Wyciągnąłem z niego co go trapiło i zdecydowałem, że trzeba opowiedzieć historię moją i Igi. Czyżby to jakieś nowe przekleństwo, że jednemu chłopakowi z rodziny musi się podobać dziewczyna drugiego? 
 Przemierzając korytarz, natchnąłem się jeszcze na naszą drugą pociechę, szesnastoletnią Carol, która na wpół śpiąco szła do łazienki.
 Po cichu wszedłem do naszej sypialni, gdzie tliła się żarówka z małej lampki nocnej. Moja żona leżała skulona, przytulając do siebie naszą pięcioletnią córeczkę, Lenę, która pewnie zasnęła z nią pod moją nieobecność. Delikatnie ułożyłem się za Igą i przytuliłem się do jej pleców, gasząc lampkę. 
   - Rafa - mruknęła cicho Iga. 
   - Ciii, śpij - szepnąłem, a ona odsunęła się od Leny i otuliła ją bardziej kołdrą. Odwróciła się przodem do mnie i przytuliła. 
   - Długo rozmawialiście. Co się stało? 
   - Takie męskie sprawy, czasem potrzebna jest taka rozmowa, szczera ojca z synem - ucałowałem ją w czoło. - Jest późno, dobranoc kochanie - uśmiechnąłem się i mocno przytuliłem. Kocham moja żonę, mojego syna, córki. Kocham moją rodzinę.

***
Tak bardzo pokochałam to opowiadanie, a w szczególności głównego bohatera <3 Rafa był tu taki idealny, że aż cudowny! 
Bardzo dziękuję, za wszystkie komentarze, choć pod koniec było ich coraz mniej (:
Niestety, żegnam się z tym opowiadaniem z naprawdę ciężkim sercem. Pocieszeniem jest to, że już niedługo zobaczę Rafinhę, biegającego po boisku w koszulce Barcelony! 
Na końcu jeszcze taki wspaniały wujcio Rafa *.*