czwartek, 8 maja 2014

3. Wiem dobrze, że będziesz w jego ramionach.

Iga jechała ze mną autem, a Deulo za nami. Musieliśmy podjechać po Bonnie, bo zgodziła się pomóc Gerardowi. Szybkie zapoznanie się i kilka minut później parkowaliśmy pod budynkiem. Najpierw poszedł sam Deulo, odczekaliśmy dziesięć minut i dopiero wtedy poszła Amerykanka.
   - Jestem ciekawy ich reakcji. - zaśmiałem się.
   - Ty może patrz, bo Deulo może zaraz oknem wylecieć! - wybuchnęła śmiechem.
   - Myślisz? - zapytałem, kręcąc nosem. - Może Bon go uratuje przed tymi dwiema młodymi. - uśmiechnąłem się. - Idziemy już, moja dziewczyno? - zaproponowałem roześmiany.
   - Idziemy, mój chłopaku. - zaśmiała się i wyszliśmy z samochodu. Przepuściłem ją w drzwiach do klatki i wyszliśmy na górę pod mieszkanie Gerarda. Oboje stanęliśmy pod drzwiami i zaczęliśmy nasłuchiwać.
   - Nic nie słychać. Nie krzyczą... - mruknąłem cicho. - No chyba, że już go rozszarpały? - wzruszyłem ramionami i nagle oberwało mi się od niej.
   - My nie jesteśmy aż takie straszne. - zaśmiała się.
   - Oj dobra. - wyszczerzyłem się. - Wchodzimy? - zapytałem, a ona od razu nacisnęła na klamkę. - Gerard, Bonnie jesteśmy! - zawołałem, a z dużego pokoju wyjrzała 'moja' wczorajsza dziewczyna. Otworzyła szeroko oczy, gdy nagle objąłem w pasie Igę. Wróciła w głąb pomieszczeni, a Iga cicho się zaśmiała. Ruszyliśmy za nią, a tam na środku pokoju stały tamte dwie, Bonnie, łypiąca wzrokiem na blondynkę, wyglądając wtedy jak prawdziwa zazdrosna kobieta, no i w tym wszystkim jeszcze był mój przyjaciel.
   - A co tu się dzieje? - zapytała Iga.
   - Ci dwaj to wielkie dupki, więc uważajcie sobie na nich! Chodźmy, Blanca! - blondynka zrobiła wściekłą minę i pociągnęła swoją koleżankę za sobą, tą która wczoraj coś ode mnie chciała... Informacją o tym, że wyszły, było mocne i głośne trzaśnięcie drzwiami.
   - Udało się! - wyszczerzył się Gerard i mocno przytulił Bonnie. - Dziękuję dziewczyny! - teraz przytulił Igę.
   - No to myślę, że mamy już z tamtymi spokój - zaśmiałem się.
   - Ja też! - zawołał. - Ej, co powiecie, żeby jeszcze dzisiaj się ogarnąć i iść do jakiegoś klubu? Opić zwycięstwo nad małolatami?
   - Szczególnie nad tą, którą przeleciałeś w nocy? - wyszczerzyła się Iga.
   - Oj noo! - obruszył się i objął ramieniem Amerykankę. - Iga zabierze Thiago i pójdziemy w piątkę, co? - uśmiechnął się.
   - Czemu nie? - wzruszyłem ramionami. - No to jedziemy?
   - No, bo dziewczęta muszą się przecież zrobić na bóstwo! - zarechotał Deulo.
   - Ej, my już jesteśmy bóstwami! - zaśmiała się Bonnie.
   - Nie śmiem zaprzeczać! - uniosłem dłonie.
   - Dobra odpowiedź, Raf - Iga lekko klepnęła mnie w ramię. - Bon, jedziesz z nami?
   - Z chęcią bym się zabrała. Widzimy się później. - zwróciła się do napastnika i razem w towarzystwie dwóch dziewczyn, wyszedłem z mieszkania przyjaciela.

  Siedzieliśmy w tym klubie już sporą chwilę. Iga raz zatańczyła za mną, raz z Gerardem. Widać było, że w humorze to ona nie jest i jakoś się jej wcale nie dziwię. Gdy wróciliśmy z mieszkania Deulo, Thiago gdzieś wychodził. Podobno Julia po niego zadzwoniła, a ten kretyn postanowił tam od razu polecieć. Iga była tym zdenerwowana, ale ukrywała to, ale gdy mój brat tylko wyszedł, już się z tym nie patyczkowała. Jednak chciała iść wieczorem spotkać się z Bon i Gerardem. Mieliśmy się bawić... No na początku tak było, ale potem chyba tamta dwójka zrozumiała, że się sobie podoba i praktycznie zajmowała się sobą. Iga była zapewne przejęta tą sytuacją z Thiago. Też na jej miejscu nie byłbym wcale zadowolony.
   - Chcesz może wrócić do domu? - zapytałem po chwili. Ona spojrzała na zegarek. Było po dwudziestej trzeciej. Skinęła głową i spojrzała na swoją przyjaciółkę. - My już idziemy. - zakomunikowałem.
   - Okej, okej - mruknął tylko Gerard, ciągle szepcząc o czymś do Bonnie. Iga wtedy tylko uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki i wstała. Zrobiłem to samo i wyszliśmy razem. Pod klubem złapaliśmy taksówkę. W ciszy wróciliśmy do domu. Od razu przysiadłem przy wysepce i nalałem sobie wody do szklanki, a Iga ruszyła do sypialni. Po chwili z niej wróciła i usiadła obok mnie, również biorąc trochę wody.
   - Wrócił? - zapytałem cicho.
   - Tak. Śpi. - skinęła głową i oparła głowę na ręce. - Rafa, mogę o coś zapytać? - spojrzała na mnie.
   - Jasne, pytaj. - zdziwiło mnie to trochę.
   - Jeżeli byłbyś już chwilę ze dziewczyną, to jeździłbyś do swojej byłej? - mruknęła cicho.
   - Ja? Nie jestem w takiej sytuacji, ale myślę, że nie. - pokręciłem głową, a tamta spuściła wzrok. - Ej, Thiago jest z tobą. To dla ciebie zostawił Julię. Myślę, że nie musisz się o nic martwić. - położyłem dłoń na jej ramieniu. - Ona po prostu chce zwrócić na siebie swoją uwagę, a wie, że Thiago jest wspaniałomyślny i wielkoduszny, więc każdemu musi pomagać. Nie potrafi odmówić.
   - Rafael, ja to wiem i między innymi dlatego z nim jestem, takiego go uwielbiam, ale... - westchnęła.
   - Ale boisz się? - dokończyłem za nią, a ona skinęła głową.
   - Jestem z nim od trzech miesięcy i chyba oboje się zaangażowaliśmy, bo w końcu mieszkamy razem, no ale czuję się niepewnie od tego pogrzebu rodziców Julii.
   - Głuptasie! - uśmiechnąłem się. - On już taki jest, że jeżeli ma jedną dziewczynę, na inną nie spojrzy na żadną inaczej, jak tylko pod względem znajomej czy koleżanki. Trochę go znam. - puściłem do niej oczko.
   - Myślisz?
   - Iga, ja to wiem! - przewróciłem oczami. - Wracaj do sypialni, połóż się obok niego i przytul. Wam obojgu zrobi to dobrze - zaśmiałem się, a ona uśmiechnęła się pod nosem.
   - Masz rację, Rafa - skinęła głową. - Dziękuję - pocałowała mnie w policzek i ruszyła z powrotem do ich sypialni. Odprowadziłem ją wzrokiem i dopiłem swoją wodę. Odstawiłem szklankę do zlewu i zdejmując swój T-shirt, udałem się do swojego pokoju.

  Gdy rano się przebudziłem, było dosyć wcześnie. Ubrałem dresy i bluzę z kapturem, poszedłem pobiegać. Nie wiem czemu, ale potrzebowałem się zmęczyć, a do klubowych treningów jeszcze kawałek. Przebiegłem się po pobliskim parku i wróciłem do domu. Wchodząc, wyjąłem z uszu słuchawki i usłyszałem z kuchni głosy brata oraz Igi. Wszedłem głębiej i zobaczyłam ich, tulących się do siebie. To dobrze, że nie warczeli na siebie przez wczorajszy dzień.
   - Cześć - mruknąłem i wtedy oboje na mnie spojrzeli. 
   - Cześć, Rafa - uśmiechnęła się Iga. - Może kawy? - wskazała ekspres. 
   - Dzięki, ale może później - skinąłem głową. - Nie przeszkadzajcie sobie, ja będę w ogrodzie - uśmiechnąłem się i wyszedłem na zewnątrz. Zdjąłem bluzę i koszulkę, bo robiło się naprawdę gorąco i ułożyłem się wygodnie na leżaku, przy basenie. Wyjąłem telefon z kieszeni spodenek i wybrałem numer przyjaciela. Trzy sygnały i królewicz w końcu odebrał. 
   - Halo? - zapytał cicho zaspany. 
   - Pobudka, koniec byczenia się - zaśmiałem się. 
   - Oj przestań, wakacje są, więc mi tu nie przynudzaj - szeptał. 
   - A czemu tak cicho? 
   - Bo nie chcę obudzić...
   - Bonnie? - zaśmiałem się, przerywając mu. 
   - Dokładnie. - odpowiedział już głośniej i słychać było jak zamyka za sobą drzwi na balkon. 
   - Tylko wiesz stary, żeby nie było jak z tymi poprzednimi - mówiłem żartobliwie. - Jakby nie patrzeć to przyjaciółka Igi, a poza tym pomogła ci z tą małolatą. 
   - Tak, wiem, wiem Rafa - odparł. - Spokojnie, nie będzie tak. 
   - Gerard pragnie się ustatkować? A to dobry żart - wyszczerzyłem się i wtedy z domu wyszedł mój brat z dwoma kubkami z kawą. Usiadł obok mnie i podał mi jeden z nich. 
   - Weź się ze mnie nie śmiej, co? - usłyszałem w słuchawce. - Dobra, potem się zgadamy, bo moja Pocachontas się budzi. Pa. - rozłączył się, a ja roześmiany odłożyłem telefon na bok. 
   - Co się tak szczerzysz, co? - zapytał Thiago. 
   - Bo Deulo kręci z Bonnie - odparłem i upiłem łyk kawy. 
   - A to ciekawe - zaśmiał się. - Rafinha, chciałem zapytać jak było wczoraj, w tym klubie? 
   - W porządku - skinąłem głową, nie wiedząc o co mu dokładnie chodzi. 
   - Zawaliłem, nie? - mruknął i spojrzał na mnie. - Powinienem być tam wczoraj z wami, z Igą. 
   - Szerze? Nie zaprzeczę. Jeżeli chcesz żeby wszystko było w porządku pomiędzy wami to uwierz, Julia jest dorosła i sama da sobie radę. A jeżeli chodzi o Igę, to już wczoraj była zła i próbowałem załagodzić sprawę. Widać, że się udało. 
   - Dzięki, Rafa - skinął głową. - Dobry z ciebie brat - uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.

***
Rafa, musisz zgrywać tego grzecznego bohatera :)

5 komentarzy:

  1. Nie nie musi!
    Niech on już przestanie udawać, że Iga go nie interesuje! ;)
    Słodki Rafa. kocham Thiago *.*
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! Ale i tak czekam na jakieś zamieszanie między Rafą, Igą i Thiago :)
    Czekam na kolejny !

    @karolka2244

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah. No to ja.
    inszaaa xdd za bardzo przejeta jestem dzisiejszym WOSem hahah

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww, jak aj uwielbiam tutaj Rafę! Niech już przestanie zgrywać takiego niedostępnego. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Gerard wymiata! Moja Pocachontas, ten tekst powala na kolana. Mam nadzieję, że Bonnie okaże się tą jedyną w życiu piłkarza. Thiago zachowuje się idiotycznie. Rozumiem, że Julia ma problemy, ale jechać do niej na każde zawołanie to jest przesada. Dziewczyna ewidentnie wykorzystuje sytuację, by znów rozkochać w sobie Thiago. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń